„Nie istnieje człowiek, sprawa, zjawisko, a nawet żadna rzecz, dopóty, dopóki w sposób swoisty nie zostały nazwane. Władzą jest więc moc swoistego nazywania ludzi, spraw, zjawisk i rzeczy, tak aby te określenia przyjęły się powszechnie. Władza nazywa, co jest dobre, a co złe, co jest białe, a co czarne, co jest ładne, a co brzydkie, bohaterskie lub zdradzieckie; co służy ludowi i państwu, a co lud i państwo rujnuje; co jest po lewej ręce, a co po prawej, co jest z przodu, a co z tyłu. Władza określa nawet, który bóg jest silny, a który słaby, co należy wywyższać, a co poniżać.”
Tymi słowy rozpoczął Zbigniew Nienacki jedną ze swoich powieści będącą wizją powstania państwa polskiego. Wątki i postaci przedstawione w książkach z serii „Dagome iudex” są wyimaginowane choć tło historyczne oraz miejsca mają odniesienie do rzeczywistości. Celne są też spostrzeżenia, jak i przemyślenia przemycane czytelnikom pod postacią wypowiedzi bohaterów, czy też cytatów z rzekomych dzieł, jak choćby przytoczony wyżej fragment rozdziału „O sztuce rządzenia ludźmi” z Księgi Grzmotów i Błyskawic.
Zatem nazwano nas piratami.
Kiedy pewien rolnik wymyślił kosę pomyślał sobie – Będę teraz rżnął żyto dwa razy szybciej od mojego sąsiada, który używa sierpa, a do tego ominą mnie bóle krzyża. Jakież musiało być jego rozczarowanie, kiedy sąsiad zrobił sobie takie samo narzędzie. Rolnik poszedł do sąsiada i powiedział.
– Coś mi się chyba należy za to, że ułatwiłem Ci pracę?
– Bóg zapłać – usłyszał w odpowiedzi.
A gdyby chroniły go prawa własności intelektualnej to rolnik mógłby odpowiedzieć:
– Boga zostaw w spokoju. Zapłać sam.
I albo sąsiad musiałby dalej kosić w kucki, albo wynalazca żyłby z licencji jak Microsoft, który zarabia więcej na patentach niż na bieżącej „produkcji”. Nie wiem jak szybko rozwinęło by się rolnictwo ale najbogatszym darmozjadem na ziemi byłby spadkobierca wynalazcy koła.
Życie bardów nie było łatwe ale odmieniło się wraz z wynalazkiem pozwalającym utrwalić dźwięk. Wystarczyło raz zaśpiewać i można to było sprzedać wielokrotnie. Co za pech!!! Że też ten rozwój technologiczny nie zatrzymał się na etapie płyt gramofonowych? Kto potrafił takowe kopiować? Taśmy magnetofonowe to nieszczęście ale mp3 i internet to już dla muzyków prawdziwa katastrofa – o wytwórniach już nie wspomnę. Nie dość, że trzeba znowu zacząć dawać koncerty to jeszcze stale wymyślać nowe utwory bo w końcu ile można słuchać „Somebody That I Used To Know” (może dla odmiany cover)?
Ale niektórzy muzycy tak nie chcą.
Czyż nie byłoby to wspaniałe gdybym – będąc kierowcą – mógł raz przejechać trasę autobusem, a potem autobus sam już by jeździł z zaprogramowanym wirtualnym kierowcą, a organizacje typu MPK (Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne) zajmowało by się ochroną moich praw i kasowało każdego, kto chciałby się ze mną przejechać? Na szczęście nie jestem kierowcą autobusu bo moje marzenie nigdy by się nie spełniło. Jestem za to programistą więc kto wie?
Artyści wmawiają nam, że ściągając plik z internetu okradamy ich. Jeśli ja ukradnę komuś rower to ten ktoś nie ma roweru, ale jeśli ja wysłucham płyty w internecie to czy grupa, która ją nagrała traci ją? Krawiec też chciałby uszyć koszulę sprzedać ją i mieć ją nadal aby móc znowu ją sprzedać. Jeżeli technologia sprzyja firmie fonograficznej – umożliwia powielanie utworów w nieskończoność w celu jego wielokrotnej sprzedaży – to takie działanie każe nam się postrzegać jako moralne, a jeśli ta sama technologia pozwala zaoszczędzić pieniądze przeciętnego użytkownika to wtedy piętnuje się go mianem złodzieja.
– Jaskier – westchnął wiedźmin, robiąc się naprawdę senny. – Jesteś cynik, świntuch, kurwiarz i kłamca. I nic, uwierz mi, nic nie ma w tym skomplikowanego.
Andrzej Sapkowski w sadze o Wiedźminie – „Miecz przeznaczenia”.
Cztery lata poświęcił Michał Anioł freskom plafonowym w Kaplicy Sykstyńskiej. Zapewne papież Juliusz II nieźle za to zapłacił, co się Michałowi niewątpliwie należało bo arcydzieło wielkie popełnił. Ja bym w każdym razie nie malował sufitu kościoła przez cztery lata za grosze. Produkcje Hollywood też kosztują majątek, a aktorstwo wielu gwiazd zasługuje by je docenić, ale czy trzeba od razu gażę liczyć w milionach? Czy pensja w wysokości nauczyciela lub pielęgniarki nie jest godziwa? Dobre filmy zwracają się błyskawicznie a najlepsze zarabiają krocie pomimo tego, albo może wręcz dlatego, że są powszechnie dostępne. Najwięcej zarabia się nie na emisji samego filmu ale na wszelkiego rodzaju związanych z nim gadżetach. Jeśli jesteś matką lub ojcem, a Twoje dziecko zakochało się w McQueenie albo jego ulubionym bohaterem jest Buzz Astral to policz ile Cię w sumie kosztowała przyjemność obejrzenia z dzieckiem „The Cars” lub „Toystory”.
W „Księciu” Niccolò Machiavelli napisał „Ludzie tak są prości i tak naginają się do chwilowych konieczności, że ten, kto oszukuje, znajdzie zawsze takiego, który da się oszukać.” Wielu jest takich, którzy bazując na ludzkiej ciekawości, naiwności i poczuciu winy nie dość, że namówią klienta do kupienia często kiepskiego (wirtualnego) produktu, to jeszcze przekonają go do tego, że jest on wart ceny, którą zapłacił. Z drugiej strony także Machiavelli stwierdził „Kto pragnie oszukać, zawsze spotka takiego, który oszukać w żaden sposób nie pozwoli.”
W czasach tak zwanej rewolucji przemysłowej miliony harowały na garstkę kapitalistów, którzy bogacili się, aż pewnego dnia do władzy doszedł lud i nazwał ich burżujami. Nie pragnę rewolucji bo jak pokazuje historia jedna patologia zmieniła się w drugą. Teraźniejszość jednak udowadnia, że trzeba być czujnym bo to co nas dziś niepokoi jutro będzie przerażać. Co was przeraża w tym artykule? Piractwo?
Nie podoba mi się pomysł podpisania ACTA bo nie służy ochronie naturalnych praw do godziwego wynagrodzenia tylko do utrwalenia wynaturzonych praw do wyzyskiwania innych. Prawo do nazywania siebie autorem przysługuje każdemu, kto jest faktycznym twórcą lub pomysłodawcą danego dzieła, jednak prawa pokrewne w tym wszelkiego rodzaju koncesje, licencje, patenty itp. muszą ulec przedefiniowaniu gdyż w obecnej formie służą jedynie produktywności prawników ścigających się z komornikami w ściąganiu haraczy.
I kto tu jest piratem?